


Wataha Sanguine Noctis
Wilk w człowieku, człowiek w wilku...
Od Zuki cd Anguy
Siedziałam zdenerwowana w swojej komnacie. Jeszcze nigdy się tak nie denerwowałam. Beast powinna już dawno wrócić... Czekając na nią postanowiłam się przejść. Pomyślałam, że może odwiedzę moją siostrę. Stanęłam przed jej pałacem i zapukałam do drzwi.
<Angua?>
Od Anguy cd Zuki
Ruszyłam wolno białymi jak śnieg korytażami w stronę swojej ulubionej komnaty - biblioteki. Gdy wreszcie tam doszłam usiadłam ciężko na sdobionym złotem tronie. Byl on dziedzictwem mojej rodziny. Przez chwilkę przypatrywałam się mu z uśmiechem. przejechałam palcami po zdobionej rubinami poręczy.Resztę nocy spędziłam w bibliotece przeglądajonc stare zwoje i obmyślając strategie.trudno było zebrać myśli.
(Zuka?)
Powitajmy Asunę!

Od Undertaker'a cd Raven
-Widzisz, ja też potrafię się rozdwajać - powiedziałem, a wtydy obok mnie usiadł drugi ja. - I jeszcze i jeszcze, i jeszcze, i jeszcze - mówiłem, aż moje podobizny nie otoczyły wadery. - Teraz zgadnij, który z nas jest prawdziwy - powiedział hór moich głosów.
-Ten! - wskazała jednego.
-Nie - odpowiedzieliśmy i zrobiliśmy krok w jej stronę.
-No to ten! - pokazała innego.
-Błąd...
Kolejny krok w jej stronę. Byliśmy coraz bliżej.
-Ten - wskazała.
-Dobrze - powiedziałem, a moje podobizny wyparowały.
<Raven?>
Od Raved cd Undertaker'a
Słońce zachodziło, nie miałam ochoty na nic, tylko na spacer. Wybrałam się na łąkę, w celu przejściu się i zgubieniu wielu problemów, i największego z nich który nieustannie dążył do stanie się rzeczywistością. W oddali zobaczyłam wilka wpatrującego się w niebo. Patrzyłam chwilę na niego i nie bałam się, że to wróg z innej watahy, jakoś kojarzyłam go. Pewnie niedawno koło niego przechodziłam...
-Co robisz?-spytałam wbijając w niego czerwone oczy.
Odwrócił się i z pod jego długiej grzywy zobaczyłam dziwny uśmiech, może zawsze tak wyglądał?
-Mamy zamiar być same więc...-powiedziałam.
-To ile was jest?-zapytał śmiejąc się jakbym powiedziała coś bardzo głupiego.
-Czasem jedna, czasem dwie i nie powinieneś się tym interesować.
<Undertaker?>
Od Undertaker'a
Przechadzałem się po łące bez celu. Patrzyłem na zachodzące słońce. Ptaki śpiewały i latały gdzieś wysoko nade mną. Było spokojnie. Usiadłem na brzegu klifu i patrzyłem na rozciągającą się jeszcze dalej łąkę. Myślałem o tym, co niedługo nastąpi. Wojna była w głowach wszystkich mieszkańców watahy. Biedne, śmiertelne stworzenia. Gdyby nie nienawiść, świat wokół byłby piękniejszy. Spojrzałem w niebo. Tak, to już niedługo... Zagłada, śmierć, zniszczenie, nowe życie za stare, łańcuch życia, który w każdej chwili może zostać przerwany. Tak wiele niewinnych dusz, cóż za marnotrastwo. I pomyśleć, że wystarczą dwa wilki, by rozpętać piekło.
<Może ktoś się przyłączy?>
Nowa wadera! Toxic!
Od Raven do Moon
Spacerowałam terenami watahy, chciałam dokładnie poznać tereny z którymi mam spędzić resztę dni. Stwierdziłam, że definitywnie muszę znaleźć duże, zaciszne miejsce gdzie inne wilki nie będą wchodzić mi w drogę. Kierowałam się w stronę lasu który wydawał mi się idealnym miejscem. Dotarłam na miejsce. Usłyszałam śpiew ptaków, i szum drzew. Kierowałam się ścieżką w stronę wysokiego, grubego drzewa. Podeszłam do niego, dotknęłam długim ogonem jego potężny pień. Zaczęłam wspinać się po nim na długą, szeroką, gałąź. Położyłam się na niej i odpoczywałam tak około pół godziny. Nagle poderwałam się słysząc kroki jakiegoś wilka. Zwinnie przeskoczyłam pomiędzy gałęziami drzewa i ukryłam się w jego koronie patrząc na "intruza". Zobaczyłam szarą wilczycę z błękitnymi oczami. Zeskoczyłam z drzewa przed nią i spojrzałam na nią oceniając czy w razie ewentualnego ataku z jej strony jest sens atakować czy uciekać. W końcu nie znałam wilków tej watahy, mogła do niej należeć lub być wrogiem.
-Co to robisz?- spytałam waderę stawiając uszy pionowo na znak, że się jej nie boję.
<Moon? :P>

Od Zuki
Stałam na krańcu klifu w ludzkiej postaci i wpatrywałam się w zachodzące słońce. W pewnej chwili na moje lewe ramię usiadła sowa śnieżna. Musnęła mój policzek dziobem i patrzyła na mnie.
-Witaj Hedwigo-powiedziałam dalej patrząc przed siebie i pogłaskałam ptaka, który zaskrzeczał radośnie-Wiesz, gdzie są teraz moi nowi towarzysze?
Sowa zamachała skrzydłami i przestąpiła z nogi na nogę. Uniosłam prawą rękę, a ptak wskoczył mi na nadgarstek.
-Sprawdź gdzie są-powiedziałam i wysunęłam rękę w stronę morza, a ptak zapikował w dół, po czym uniósł się w powietrze i odleciał w kierunku zachodzącego słońca.
Patrzyłam na nią, aż nie zniknęła. Odwróciłam się i poszłam przed siebie. Zmieniłam postać na wilczą. Szłam tak milcząc i patrząc przed siebie. Usłyszałam orle skrzeczenie. Obok mnie wylądowałą Beast. Spojrzała na mnie.
-I jak-zapytała.
-Właśnie tam idę-powiedziałam dalej patrząc przed siebie.
Beast spojrzała na ścieżkę przed sobą. Zerknęła na mnie, jej oczy błysnęły znajomym mi światłem. Znów patrzyła na drogę.
-Mów śmiało-powiedziałam.-Znam to spojrzenie.
Zawahała się, po czym odwróciła głowę w moją stronę. Jej oczy znów zabłysnęły.
-Widzieliśmy go na granicy watahy.
Stanęłam. Zamknęłam oczy i trwałam tak chwilę. Otworzyłam oczy pełne łez, goryczy i bólu. Beast szturchnęła mnie dziobem, a ja nie mogłam się nie uśmiechnąć. Ruszyłyśmy dalej. W końcu stanęłyśmy po niewielkim wzgórzem. Beast rozłożyła skrzydła i odleciała. Obejrzałam się za nią, po czym zaczęłam wspinać się na górę. Usiadłam pod Drzewem Dusz. Przytknęłam do niego łapę.
-Jak to wszystko się potoczy?-zapytałam i zamknęłam oczy, a w mojej głowie zaczęły rozbrzmiewać szepty.
-Wojna...Zginiesz... Beast... Śmierć... Spustoszenie...
-Nikt nie zginie!-krzyknęłam i uderzyłam w drzewo, a na pniu pozostał ślad pazurów, który od razu zniknął. Dotarło do mnie jeszcze jedno zdanie.
-Odnajdziesz tego, któremu oddałaś serce...
Znów zamknęłam oczy. Usiadłam. Za drzewem widać było ciemną postać.
-Wyjdź...-powiedziałam z dalej zamkniętymi oczami.
(An?)
Od Anguy cd Zuki
Wyszłam z za drzewa. Byłam w ludzkiej postaci , trzymałam w dłoni włócznie a w drugiej królika. Spojrzałam na Zukę , wyglądała na zmartwioną. Odłożyłam broń oraz zdobycz , kucnęłam obok niej i spytałam:
-Czy coś jest nie tak? - Głosy dochodzące z drzewa ucichły . Zuka spuściła głowę i wyszeptała.
-Widzieliśmy go na granicy ...
-Go to znaczy ... - Zaczęłam lecz Z widocznie nie wytrzymała bo zmieniła się kobietę i uderzyła pięściami o pień drzewa krzycząc przy tym :
-Tak ON! Nie wiem co zrobić ! Po nim można się wszystkiego spodziewać! Ja nie chcę wojny! - Przy ostatnim zdaniu głos mojej siostry zadrżał. Chciałam ją pocieszyć niestety nie byłam w tym najlepsza. Oparłam się o pień drzewa .
-Nie nakręcaj się , może nie zaatakuję. - Zu spojrzała na mnie jak na wariatkę.
-Nie zaatakuje?! NIE ZAATAKUJE?? - Powtórzyła wręcz płaczliwym głosem - Ty w ogóle wiesz do czego on jest zdolny?!- Westchnęła , byłam już tak samo zdenerwowana jak ona:
-A więc NIE WIEM ! - Wrzasnęłam , w moich oczach zapalił się czerwony płomień - W życiu go nie spotkałam i nie wiem do czego jest zdolny ...
-No właśnie ... - Zuka znowu mi przerwała usiadła obok drzewa i podparła twarz rękoma.
-... ALE - Wychrypiałam przez zęby - ja też mam wrogów i mówię ci , że oni też nie są miłymi typami , więc wiem co czujesz! - Słowa odbiły się echem od okolicznych skał. Przez kilka minut panowała miażdżąca cisza , Z wyglądała na niepocieszoną w sumie jej się nie dziwę , moje próby pocieszania spełzły na niczym i tylko pogorszyły sytuację , postanowiłam spróbować jeszcze raz :
-Jeśli chcesz mogę spojrzeć w przyszłość ....
(Zuka?)
Od Zuki cd Anguy
Ggyby Angua nie spojrzała w przyszłość, bylibyśmy zdani na siebie. Gdyby jednak to zrobiła wiedziałabybyśmy kogo bronić, kogo zabić, kogo wyrzucić, gdzie iść i po co. Spojrzałam na nią.
Wiedziałabym czy On, czy złodziej mojego serca wróci...
-Angua, proszę, zrób to...
(An?)
Od Asuny
Spokojnie szłam przez las. Słońce chyliło się ku zachodowi, a niebo zostało zasłane pomarańczowobrzoskwiniowymi barwami. U mojego boku huśtała się mała lalka voodoo ze szpilkami powbijanymi w brzuch, ręce oraz serce. Zawiał zimny wiatr, a ja nawet nie zadrżałam. Prawda jest taka, że ja nie czuję chłodu, sama nim emituję. Tam gdzie ja tam i łzy, cierpienie, ból. Jestem klątwą, plagą, wojną, krwią, trucizną, skazą. Dlatego Hades mnie odrzucił, a Ziemia ucieka przede mną. Nigdzie nie ma miejsca dla potwora, bestii, demona, wilka i człowieka w jednym.
W lesie było cicho i spokojnie, aż za cicho. Pewnie moja aura wszystkich odstraszyła, a może jednak ktoś się mnie nie bał..? Zza krzaków wyskoczyła jakaś wadera i przygwoździła moją osobę do ziemi.
- Kim jesteś i co robisz na terenach naszej watahy!? - warknęła groźnie.
- Ja jestem demonem, córką Piekła, voodoo, łowcą dusz, koszmarem, sztyletem, zgubą. A co ja tu robię? To co Ty - żyję, oddycham. - odpowiedziałam i odepchnęłam wilczycę.
(Któraś z przywódczyń? Zuka? An?)
Od Zuki cd Asuny
-Czyżbyś była naszą szamanką?-zapytałam puszczając waderę.
-Tak. A ty jesteś...?
-Zuka, jedna z Alf. Skoro jesteś naszą szamanką, dlaczego nie przygotowywujesz eliksirów na wojnę? Dlaczego włóczysz się po lesie?
-Właśnie jestem w trakcie robienia zapasów.
-A zatem oddalę się-powiedziałam i odwróciłam się.
<Asuna?>
Od Anguy cd Zuki
-A więc ... -Stanęłam trochę dalej od drzewa , zerwał się wiatr. Uniosłam się kilka metrów nad ziemią. Moja skóra zaczęła blednąć a włosy powoli stawały się białe zamknęłam oczy a gdy je znów otworzyłam były całkowicie białe.
Niewielka polana obok drzewa wyglondła teraz inaczej. Wokoło w powietrzu unosiły się jaśniejące litery. Tworzyły słowa , zdania historie. Każda była inna. Wszystko powoli blakło , wokoło było widać tylko czarną przestrzeń , przyszłość. Słyszałam jak słowa do mnie przemawiają. Że chcą być usłyszane.Wzięłam głęboki oddech. Przez mój umysł przeszły następne historie , te które tworzyły przyszłość Zuki.
-Przyszłość nie jest pewna , lecz widzę wyraźnie , że on nie zawaha się i do walki stanie. Jednak krętymi ścieżkami los do zwycięstwa prowadzi. Na drodze stanie ci ciemność która jego zdradzi. Strzeż się jednak tego co zwiesz przyjacielem bo on wrogowi też zdradzić może wiele ... -Nagle wszystko zniknęło a ja opadłam na ziemię. Znów byłam tą samą Anguą co przedtem. Nie miałam na sobie żadnej sukni tylko zwykłą lekką zbroję. Przetarłam oczy i spojrzałam na Zukę. Wyglądała na zamyśloną.
(Zuka?)
Od Zuki cd Anguy
Myślałam chwilę. W końcu zwróciłam się do Anguy:
-Czyli nie wiadomo komu można ufać. Każdy może być zdrajcą. Każdy może być w przebraniu. Każdy może pomagać wrogowi. Każdy może spiskować przeciwko nam. Ale nie możemy wszystkich zamknąć. Ich wataha rośnie w siłę z dnia na dzień. Jak na razie możemy tylko poprosić duchy o ochronę.
Angua skinęła głową. Zmieniła się w wilka.
-Chodźmy już.
Ruszyła, a ja za nią. Trzebabyło działać. Zorganizować ochronę. Opracować strategię obrony i walki. Angua odeszła do swojej siedziby mijając straże zlekkim uśmichem i pozdrowieniem. Ja minęłam swoje bez słowa. Gdy byłam w środku usiadłam za biórkiem. Wzięłam kawałek pergaminu i pióro. Zaczełam pisać. Wezwałam swoich towarzyszy. Każdemu dałam pergamin.
-Zanieście to do Gryfów, Nasguli, Pająków, Smoków i wszystkich zaprzyjaźnionych stworzeń. Uważajcie na Deetreny.
Wylecieli. Ja znów usiadłam za biórkiem i czekałam.
<Angua?>